Wczoraj w Pyskowicach, podczas obchodu rejonu oraz wizyt w różnych mieszkaniach, odkrył podejrzanie wyglądające przyłącze elektryczne. Zaczął drążyć temat. Wyszło na jaw, że 40-letni mężczyzna „żeruje niczym huba”, korzystając z prądu opłacanego przez sąsiadkę.
Dzielnicowy wszedł do mieszkania w kamienicy w centrum Pyskowic, gdzie w jednym z pomieszczeń spostrzegł przewiert ściany i wyprowadzony stamtąd, ewidentnie w sposób nieprofesjonalny, kabel elektryczny. Sprawdzenie doprowadziło policjanta do ciekawego odkrycia - kabel musiał być podłączony do źródła prądu w lokalu sąsiednim. Pojawiło się pytanie, czy właściciel sąsiedniego lokalu ma tego świadomość i wyraża na to zgodę. Okazało się, że nie...
Wezwano elektryka, który potwierdził spostrzeżenia. Dochodziło do kradzieży prądu. Z pomieszczenia gospodarczego sąsiadki „upływał” on do lokalu obok, przy czym zużycie zliczał jej licznik elektryczny i to ona, jak się okazało, od marca 2020 r., płaciła dziwnie wysokie rachunki.
Sprawą zajmą się teraz pyskowiccy policjanci.
Przypominamy: kradzież prądu jest przestępstwem zagrożonym karą od 3 miesięcy do lat 5.